Że nie powoływali się i nie powołują oficjalnie na panteizm i gnozę, nie świadczy, że nie wpływały na ich sposób myślenia mniej lub bardziej jawnie. Zarówno panteizm, jak i gnoza, w wieku XIX stały się niezwykle popularne wśród intelektualnych i artystycznych elit.
Właśnie w XIX w. pojawiła się egalitarystyczna interpretacja Ga 3:28. Wcześniej była nieznana: ani Ojcom Kościoła, ani scholastykom, ani Reformatorom.
Autor tego artykułu (
http://www.lionelwindsor.net/bibleresou ... tation.pdf) zadał sobie trud prześledzenia historii interpretacji tego tekstu. W konkluzji napisał, że egalitariańska interpretacja nie ma precedensu, pojawiła się właśnie w XIX w. jako produkt oświeceniowej idei równości.
Jak widać liberalna, egalitariańska interpretacja, którą usiłujesz tutaj forsować, jest nowinką, której ortodoksyjni luteranie popierać nie mogą.
M. Luter interpretował ten tekst jako odnoszący się do Zbawienia, a nie porządku społecznego. Co prawda mówił o równości, ale jest to równość w oczach Boga, przed Bogiem, a nie w życiu społecznym. Jeśli kobieta chce być mężczyzną, powiada nasz reformator, wprowadza to tylko nieład i zamieszanie.
Egzegeza M. Lutra eliminuje więc "równościowe" wykorzystanie tego tekstu.
Mnie osobiście przekonuje interpretacja komplementarystyczna, prezentowana m. in. w książce Richarda W. Hove,
Equality in Christ? Galatians 3:28 and the Gender Dispute. Autor wykazuje, że Paweł zajmował się rozważaniem relacji Chrystusa i Jego śmierci do Prawa, relacją pogan do obietnicy i relacją Abrahama do Chrystusa. Mówi się tutaj jedynie o jedności w Chrystusie odnoszonej do Zbawienia, a nie o jakichś rolach przypisywanych płci, czy funkcjach w Kościele. Nota bene, w tekście nie pojawia się słowo „równość”, ale „jedno” (
eis). Trudno więc na podstawie tego tekstu owe role i funkcje negować. Jedynie wówczas, gdy wyrwiemy ten tekst z kontekstu możliwe jest jego wykorzystanie jako argumentu za ordynacją kobiet. Jedynie przy takim odczytaniu tekst nie jest sprzeczny z innymi tekstami Pawłowymi, które egalitarianie muszą uznać za wytwór patriarchalnej mentalności autora i na tej podstawie nadać im mniejszą rangę, by ich interpretacja była możliwa.
Nie zgadzam się nadto na wiązanie ordynacji kobiet z kwestią ich równouprawnienia, co czynią feministki. Kościół to inna rzeczywistość niż społeczeństwo. To nie miejsce dla uprawiania polityki.