co pożytecznego z tradycyj Kościoła zachodniego czy nawet Kościoła niepodzielonego, co warto by było ponownie upowszechnić, praktycznie zatraciliśmy?
według mnie do takich rzeczy należą:
- spowiedź uszna.
tak, wiem, że teoretycznie nie jest zarzucona, ale jednak stosuje się ją dość sporadycznie. spotkałem się nawet z argumentacją potencjalnego konwertyty, że spowiedź indywidualna jest niewłaściwa, no bo przecież reformacja głosi, że jedynym pośrednikiem jest Chrystus. tak, zgadza się, ale - przynajmniej w moim odczuciu - to się odnosi do wzywania świętych, a nie do duchowieństwa. [żeby było ciekawiej osoba ta była bardzo przywiązana do modlitwy do Maryi i nie wyobrażała sobie, by mogła z tego zrezygnować].
co gorsza, gdzieniegdzie ponoć w ogóle zarzuca się praktykę spowiedzi i udziela się komunii bez uprzedniej spowiedzi. nie podoba mi się też omijanie podczas liturgii spow-kom ogłaszania "niepokutującym - jeżeli są wśród nas - że grzechy ich są zatrzymane na czas pokuty".
oczywiście jakieś formalizowanie spowiedzi czy czynienie z niej obowiązku nie jest dobrym pomysłem. jest wiele różnych form spowiedzi, które można wykorzystywać - ponoć u staroobrzędowców spowiedź wygląda[ła] tak, że jedna osoba wyczytywała listę grzechów, a poszczególni wierni wstawali wywołani wg grzechu, do którego się poczuwali... chociaż ta forma bardziej by się chyba nadawała do życia monastycznego.
- życie monastyczne.
też mam świadomość, że klasztory luterańskie istnieją [na niedawnym kirchentagu co najmniej jeden z nich miał swoje stoisko], można tu też zaliczyć diakonaty, i ewentualnie joannitów [choć to raczej fundacja], ale myślę, że przydałoby się założyć jakieś nowe. ;) oczywiście zakony w schyłkowym średniowieczu miały wiele wad i wynaturzeń [np. przekonanie zakonników o własnej wyższości, hołubienie "rozwoju duchowego" itd.], ale miały też zalety - pielęgnowanie kultury, zapewnienie mnichom pewnego bezpieczeństwa i wyciszenia się - myślę, że współcześnie jest to potrzebne, bo nie każdy jest w stanie wytrzymać szybkie tempo życia w społeczeństwie.
- wspominanie świętych.
tu trzeba być ostrożnym, żeby nie dopuścić się wzywania umarłych, ale samo przypominanie pewnych postaci z historii Kościoła [i to oczywiście zarówno sprzed, jak i po Reformacji] i uczciwe zastanawianie się nad ich życiem i nawróceniem i branie z nich przykładu, to rzecz jak najbardziej słuszna. dodatkowo - stworzenie jakiejś otwartej i poddanej pod dyskusję listy takich osób w pewien sposób godnych naśladowania [czy chociażby uczenia się na ich błędach] mogłoby wspomóc nasze poczucie tożsamości, moglibyśmy też, na przykładzie naszych współwyznawców [np. Bonhoeffera, który zresztą przez któryś Kościół starokatolicki chyba został uznany za świętego], pokazać historię naszego wyznania innym ludziom.
- nabożeństwa tygodniowe.
nie tylko w okresie pasyjnym i adwentowym, ale przez cały rok kościelny. niekoniecznie musiałyby to być pełne nabożeństwa, mogłyby mieć zróżnicowaną formę. w ogóle możnaby powrócić do różnych praktyk związanych z obchodzeniem różnych świąt - np. umywanie nóg w Wlk. Czwartek, droga krzyżowa w Wlk. Piątek [ale w Wlk. Piątek właśnie, a nie tydzień wcześniej], święcenie wody i ognia w Wlk. Sobotę itd.
- w ogóle święcenie nie powinno się nam jakoś źle kojarzyć, pod warunkiem, że akcent zostanie położony na Słowo Boże, a nie na magiczną moc wody święconej. ;) np. w Finlandii w Kościele luterańskim praktykuje się święcenie pól.
- heraldyka eklezjalna.
lista jest otwarta i mam nadzieję, że ją wspólnie uzupełnimy.