Elżbieta napisał(a):hehehe, to samo sobie pomyślałam
A to swoją szosą jest dość ciekawe zagadnienie. W końcu marzeniem chrześcijanina powinno być jak najszybsze zjednoczenie z Bogiem, więc chrześcijaninowi powinno się życzyć jak najkrótszego życia.
Mnie np. bardzo to zagadnienie męczy. Bo kocham życie, swoją rodzinę. Czy to oznacza, że odrzucam Boga? Gdyby ktoś stanął dzisiaj przede mną i powiedział: ,,To co, ja cię zabijam i idziesz do nieba, albo odchodzę i będziesz dalej sobie żyła'' to bym wybrała życie. I tak mnie to męczy, że na Sądzie Bóg powie, że go nie kochałam.