janmp89 napisał(a):
Jedynym problemem jest dla mnie rozmowa z najbliższymi,którzy są zwolennikami KRK i wyjaśnienie im,żeby pogodzili się z decyzją,iż nie zrezygnuje z dążenia do konwersji do KE-A.Taka postawa najbliższych jest dla mnie trudna,bo ich szanuję,ale nie mam zamiaru oglądać się za siebie. Byłbym wdzięczny gdybyście mogli mi poradzić co mogę zrobić aby rodzina uszanowała moją decyzję?
Opiszę na podstawie tego jak sam postępowałem.
Porozmawiaj z najbliższymi pojedynczo, wyjaśnij każdemu, że to dla Ciebie sprawa bardzo ważna i chcesz żyć w zgodzie z własnym sumieniem. Z tym, kto może Ci najwięcej przeszkodzić lub dopomóc, pomów jako pierwszym. Jeżeli zażądają, żebyś porozmawiał z jakimś katolickim księdzem, zgódź się na to, a w razie czego, po kilku razach, powiedz, że jesteś przekonany co do swoich racji i dalsze rozmowy są bezcelowe. Jeżeli będą pytać o szczegóły dot. luteranizmu, długo i wyczerpująco wyjaśniaj, choćbyś musiał kilkakrotnie do tego samego powracać.
A przede wszystkim - bądź uprzejmy i skłonny do pomocy, jak Chrystus w Ewangelii nakazuje. Gdy zobaczą, że wydajesz dobre owoce, nie będą kwestionować szczerości Twojej wiary. Po kilku tygodniach (w trudnych warunkach - miesiącach) zobaczą, że to nie jest tymczasowa poza i uszanują Twoją decyzję. Uszanują, choć raczej nie zaakceptują.
Poza tym modlitwa, modlitwa i jeszcze raz modlitwa o Boże prowadzenie!
Ja miałem to szczęście, że na samym początku porozmawiałem z ojcem, który stwierdził, że ,,nie rozumie tej decyzji, ale nie będzie robił przeszkód". Dzięki temu miałem już umiarkowane wsparcie i mogłem z większą pewnością poinformować resztę rodziny.
Na marginesie dodam, że jedna babcia zadawała dość dużo pytań, co skłoniło mnie do napisania kilkustronicowego omówienia poszczególnych zasad wiary. Teraz gdy słyszę, że martwi się tym, że nie jestem katolikiem, to odpowiadam:
Która konkretnie rzecz z opisanych przeze mnie Cię niepokoi?, co błyskawicznie kończy dyskusję
Życzę Ci dużo mądrości i cierpliwości, z Bożą pomocą jakoś to ułożysz : )