W mojej parafii był czas, kiedy nie było Nabożeństw, ale to stosunkowo krótko. W zamian za to można było przyjść do kościoła i się razem pomodlić. W praktyce wyglądało to tak, że Ksiądz zapowiadał, że będzie w kościele o danej godzinie i kto chciał, to przychodził. Kiedy już jakaś grupka się zebrała...